Po męczącym tygodniu zapełnionym wykładami i nauką w końcu nadeszła upragniona sobota. Dzisiaj w pizzerii był straszny tłok. Ledwie skończyłam rozwozić jedne zamówienia, już były kolejne, więc naprawdę się dzisiaj dużo objeździłam. Przy ostatniej turze miałam zawieźć pizzę znowu do willi, gdzie mieszkał blondyn. Postanowiłam zostawić to zamówienie na koniec. Rozwiozłam pozostałe pizze i pojechałam. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili otworzył mi wysoki chłopak.
- Proszę, oto pańska pizza. - odezwałam się. Poznałam, że ten ciemny blondyn stojący w drzwiach to Liam.
- Proszę, wejdź. Zaraz przyniosę portfel i zapłacę. - powiedział uśmiechając się.
Gdy zniknął za rogiem rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie ma co, już w korytarzu było widać że ten kto go urządzał ma gust. Po chwili ktoś wszedł do pomieszczenia. Obróciłam się i zobaczyłam blondyna.
- Cześć, przepraszam że tak długo czekałaś ale Liam, to znaczy mój przyjaciel który otworzył Ci drzwi nie może znaleźć portfela, więc postanowiłem że się nad nim zlituję i zapłacę. - powiedział, po czym dał mi wyliczoną sumę pieniędzy. - A może na chwilę wejdziesz, w rekompensatę za to, że tyle czekałaś?
- W sumie to już moje ostatnie zamówienie... A nie będę przeszkadzać?
- No coś ty! Z chęcią Cię wszyscy poznamy! - po tych słowach tajemniczo się uśmiechnął. Wydawało mi się nawet, że nieco się zarumienił.- Chodź za mną. - powiedział, po czym zaprowadził mnie do salonu gdzie siedziała pozostała czwórka chłopaków. Na mój widok wszysy wstali. Niebieskooki przedstawił mi ich po kolei.
-To jest Harry, nasz lokacz. - powiedział wskazując na chłopaka w bujnej czuprynie, który szeroko się uśmiechał. - Tutaj stoi Zayn. - chłopak o ciemniejszej karnacji podszedł i uścisnął mi dłoń. - Liama już poznałaś, a ten ostatni to jest Louis.
- Ten ostatni?! Niall, ranisz moje uczucia! - oburzył się chłopak, po czym podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Powiem szczerze że nie spodziewałam się takiego przywitania, biorąc pod uwagę to że pierwszy raz widzi mnie na oczy. Gdy mnie puścił podszedł do mnie blondyn i wyciągnął w moją stronę dłoń.
- A ja jestem Niall. - przedstawił się chłopak. Po czym pocałował moją dłoń. Poczułam że się rumienię.
- Ja jestem Lexie. Miło mi was wszystkich poznać - Uśmiechnęłam się szeroko. Rozejrzałam się po pokoju i w rogu ujrzałam masę pustych kartoników po pizzy.
- Czy wy żywicie się tylko pizzą?
- Od tygodnia praktycznie tak. Nasz Nialler ostatnio upodobał sobie ten przysmak i cały czas go zamawia. - Zaśmiał się Zayn i spojrzał na niego znaczącym wzrokiem na co ten tylko strzelił buraka. No cóż, nie będę wnikać.
- Mówiąc już o pizzy, to może ją zjemy, bo całkiem nam wystygnie. - zaproponował Louis.
- O nie! Moja biedna pizza! Całkiem o tobie zapomniałem! Już do ciebie biegnę! - Wykrzyczał Blondynek, po czym rzucił się do otwierania kartoników z jedzeniem.
- Nialler, ty zapomniałeś o jedzeniu? Nie poznaję Cię chłopie! - zdziwił się Liam. W odpowiedzi dostał tylko piorunujące spojrzenie chłopaka. - To ja pójdę po ketchup. - oznajmił wychodząc do kuchni.
- Nie zapominajcie że mamy gościa i ktoś musi się podzielić swoją pizzą. - przypomniał Zayn.
- Nie, nie trzeba, ja nie jestem głodna. - odpowiedziałam w pośpiechu.
- Głupoty opowiadasz! Jak można nie być głodnym? - zapytał mnie Niebieskooki. - Siadaj, ja się z tobą podzielę.
Pozostali chłopcy popatrzyli na niego jak na kosmitę. Nie rozumiałam za bardzo o co chodzi.
- Ej, czy ja dobrze słyszałem, czy przesłyszało mi się że Niall chce się z kimś dzielić pizzą? - zapytał Liam wracając z kuchni z butelką czerwonego pomidorowego sosu.
- No właśnie też mnie to zdziwiło. - Odezwał się Harry.
Usiadłam obok Blondynka na kanapie i wzięłam kawałek.
- Słyszałaś kiedyś o naszym zespole? - zapytał się mnie Lokaty
- Tak, słyszałam raz jakąś piosenkę w radio.
- Tylko raz? Człowieku, czy ty X Factora nie oglądasz? - zbulwersował się Zayn.
- Uspokój się, nie każdy musi być odrazu naszym fanem. - zwrócił się do niego Liam.
- W sumie to nie, jak była wasza edycja to jeszcze nie mieszkałam w Anglii. - odpowiedziałam.
- Aaa, to zmienia postać rzeczy. A gdzie wcześniej mieszkałaś? - znowu zadał mi pytanie mulat.
- W Polsce.
- Mamy bardzo dużo wiadomości od fanów z Polski. - Uśmiechnął się. - Nawet planujemy zagrać tam koncert.
Skończyliśmy jeść. Ja w sumie zjadłam dwa kawałki, a resztę pochłonął blondyn. Zrobiło się już dosyć późno, więc postanowiłam że już pójdę. Niall odprowadził mnie do drzwi.
- Musisz jeszcze do nas wpaść. - powiedział - Dasz mi swój numer?
- Jasne - wzięłam telefon z ręki chłopaka, którą wyciągał w moją stronę i zapisałam mu mój numer.
- To do zobaczenia. - pożegnałam się a on pomachał mi i zniknął za drzwiami. Wsiadłam do samochodu i pojechałam. Po wejściu do domu zaparzyłam sobie jeszcze herbatę i usiadłam na kanapie przed telewizorem. Po niespełna dziesięciu minutach przyszła mi wiadomość od nieznanego numeru. Otworzyłam ją i na ekranie pojawił się tekst:
"Życzę miłych snów. - Nialler. xx"
Uśmiechnęłam się do siebie i wystukałam na klawiaturze :
"Ja tobie równeż. Niech Ci się przyśni jeszcze więcej pizzy! - Lexie :)"
Po chwili dostałam odpowiedź :
"Taak, to dopiero byłby świetny sen... Ale nie wykluczone że będę śnił o czymś innym. xx"
Na tą wiadomość już nie odpisywałam. Pooglądałam jeszcze chwilkę telewizję praktycznie skacząc tylko po kanałach, bo nie mogłam znaleźć nic ciekawego i nawet sama nie wiem kiedy zasnęłam na kanapie.
Bardzo was przepraszam, że tyle nie dodawałam ale brak weny połączony z moim wrodzonym lenistwem daje się we znaki.. No nic, mam nadzieję że rozdział się podoba. Zachęcam was do komentowania :D Następny postaram się dodać jak najszybciej! xx
For you I'll be superhuman . ♥
wtorek, 28 lutego 2012
środa, 18 stycznia 2012
Rozdział 2.
Dzisiaj pracę zaczęłam o ósmej. Nie było tak dużego ruchu jak wczoraj, więc kierownik, jako że wczoraj się napracowałam, już o dwunastej wypuścił mnie do domu. Gdy jechałam do domu w radio znowu leciała piosenka One Direction. Gdy weszłam do domu postanowiłam sprawdzić co to za zespół. Weszłam w pierwszą witrynę, którą wyszukało. Przyjrzałam się członkom zespołu. Jeden z nich był łudząco podobny do chłopaka którego poznałam wczoraj... Niall Horan. Z tego co wyczytałam, ma 19 lat, czyli jest w moim wieku. Poczytałam jeszcze trochę o innych członkach zespołu i o tym jak powstało One Direction. Wyłączyłam komputer i stwierdziłam że to tylko podobieństwo. Ale chwileczkę... Czy zanim ten blondyn otworzył drzwi to ktoś nie krzyknął do niego Niall? Ech.. Może mi się tylko wydawało. Po zjedzeniu zamówionej pizzy na obiad poszłam się trochę pouczyć. W końcu studiuję medycynę... Łatwo nie ma. Po dwóch godzinach rycia zadzwoniła do mnie przyjaciółka :
- Cześć Lexie! Co porabiasz? - zapytała Nicky.
- Hej! Właśnie skończyłam się uczyć.
- To dobrze się składa, że już skończyłaś bo porywamy Cię z Marcie do kina.
- To świetnie! O której będziecie? - zapytałam.
- Pasuje Ci szesnasta?
- Jak najbardziej. - odpowiedziałam
- To do zobaczenia! - pożegnała się ze mną Nicky rozłączając się.
Dzwonek do drzwi zadzwonił już za dwadzieścia czwarta. Otworzyłam drzwi i ujrzałam Marcie i Nicky wyszczerzone od ucha do ucha.
- No czeeść. - przywitała się Marcie, po czym przytuliłam ją na powitanie. Tak samo postąpiłam z Nicky.
-Siema. Wchodźcie. O ile mnie pamięć nie myli miałyście być o szesnastej, prawda? - zapytałam. - Nie jestem jeszcze gotowa...
- Strasznie się nam nudziło więc wpadłyśmy wcześniej. - powiedziała Nicky. - Po za tym jak byśmy przyszły o czwartej to i tak nie byłabyś gotowa, Ty się nigdy nie wyrabiasz.
- No też prawda. - powiedziałam, śmiejąc się. - Rozgośćcie się, a ja idę na górę się przebrać. Dziewczyny usiadły na kanapie i włączyły telewizor, a ja poszłam wybrać jakieś ubrania. Zdecydowałam się na czerwone rurki, białą bokserkę i na to czarną rozsuwaną bluzę. Gdy zeszłam na dół już przebrana, uczesana i umalowana oznajmiłam przyjaciółkom że możemy iść. Nie miałyśmy do kina daleko, więc zrezygnowałyśmy z jechania samochodem i poszłyśmy na nogach.
- To teraz pochwal nam się swoją nową pracą. - powiedziała do mnie Nicky. - Przyjęli Cię w tej pizzerii?
- Tak, chociaż nie na takie stanowisko jak bym chciała...
- To nie pracujesz przy barze? - zdziwiła się Marcie.
- Nie, rozworzę pizzę.
- Przynajmniej dobrze poznasz Londyn. I przy okazji może poznasz jakichś fajnych chłopaków... - zaśmiała się.
- Taaak... - uśmiechnęłam się na samą myśl o uroczym blondynku.
- A może my o czymś nie wiemy? - odezwała się Nicky, po czym zwróciła się do Marcie szturchając ją - No zobacz tylko na jej minę! Coś się szykuje?
- Nie, nic się nie szykuje. A co się niby ma szykować? - zapytałam
- Uuu.. Złościsz się. Czyli jednak... - przerwała widząc że patrzę się na nią wzrokiem mordercy. - No dobra, daję Ci spokój... Ale następnym razem wyduszę z Ciebie wszystko.
- Hahaha, zobaczymy. Po dwóch minutach doszłyśmy do kina. Zdecydowałyśmy się na "Kota w butach". Trzeba się czasami rozluźnić, nie? Całkiem przyjemny filmik. Po seansie postanowiłyśmy iść jeszcze do wesołego miasteczka. Zaciągnęłam dziewczyny na rollercostera, i na gokarty, później zdecydowałyśmy się na diabelskie koło. Gdy znudziły nam się już te wszystkie atrakcje, kupiłyśmy sobie watę cukrową i usiadłyśmy na ławce. Nagle Nicky wykrzyczała :
- O mało bym nie zapomniała.!
- O czym?? - zapytałyśmy z Marcie w tym samym czasie.
- Znalazłam nowy świetny zespół! - powiedziała piskliwym głosikiem.
- A ta znowu swoje... - skomentowałam poirytowana. - Niech zgadnę, znowu jakiś boysbendzik?
- Tak! Nazywają się One Direction. I są boscy! - odparła niewzruszona moim zachowaniem.
- Słyszałam ich piosenkę w radio. - odezwała się Marcie. - Faktycznie, nieźli są.
- I podobno mieszkają w Londynie!! - powiedziała z podekscytowaniem Nicky. Jak to usłyszałam, zamarłam. W Londynie? Czy to faktycznie możliwe żeby wczoraj otworzył mi jeden z nich?
- Halo! Ziemia do Lex! - z zamyślenia wyrwał mnie głos Niki. - Coś Ty się tak zamyśliła? Słyszałaś kiedyś o nich?
- Tak... Widziałam coś na internecie na ich temat.- Spojrzałam na zegarek. dochodziła już dziesiąta, a jutro trzeba iść na uczelnię. - Dziewczyny trzeba się już zbierać. Jutro zajęcia a ja chcę się wyspać. Pożegnałam się z przyjaciółkami i każda poszła w swoją stronę. Weszłam do domu, poszłam wyłączyć telewizor, bo okazało się że przez cały czas był włączony. Przebrałam się w piżamę, zrobiłam gorące kakałko i poczytałam jeszcze przez chwilę książkę.
Rano obudziły mnie promienie słoneczne. Zdziwiłam się że mój budzik jeszcze nie dzwoni, więc przewróciłam się na drugi bok, by sprawdzić która godzina. Była dziesiąta. No tak, tak się wczoraj zaczytałam że zapomniałam nastawić budzik. Mówi się trudno. Poszłam do łazienki i wzięłam długą kąpiel. Później wybrałam się na zakupy. Gdy stałam przy kasie, zauwarzyłam pięciu chłopaków, na oko w moim wieku, biegających po całym sklepie jak małe dzieci. Jeden nawet siedział w wózku. Przyjrzałam się mu. Miał kręcone włosy, nie widziałam zbyt dobrze koloru oczu ale wydawało się że są zielone. Zorientowałam się że to chyba jest jeden z członków One Direction... Chyba Harry... Zaczęłam wzrokiem szukać blondyna, jednak z zamyślenia wyrwała mnie kasjerka :
- Kupuje pani coś? Jeśli nie, to proszę uprzejmie nie blokować kasy.
Nic nie odpowiedziałam, tylko zaczęłam wypakowywać produkty na ladę. Gdy wychodziłam jeszcze raz spojrzałam w głąb sklepu, jednak ich już nie udało mi się zobaczyć. Wróciłam do domu i zaczęłam przygotowywać obiad. Zrobiłam spaghetti. Po zjedzeniu posprzątałam cały dom, po czym padłam na kanapę i włączyłam telewizor przy którym zasnęłam.
Proszę, jest drugi! Mam nadzieję że ktoś przeczyta te moje wypociny... Komentujcie!! xx
- Cześć Lexie! Co porabiasz? - zapytała Nicky.
- Hej! Właśnie skończyłam się uczyć.
- To dobrze się składa, że już skończyłaś bo porywamy Cię z Marcie do kina.
- To świetnie! O której będziecie? - zapytałam.
- Pasuje Ci szesnasta?
- Jak najbardziej. - odpowiedziałam
- To do zobaczenia! - pożegnała się ze mną Nicky rozłączając się.
Dzwonek do drzwi zadzwonił już za dwadzieścia czwarta. Otworzyłam drzwi i ujrzałam Marcie i Nicky wyszczerzone od ucha do ucha.
- No czeeść. - przywitała się Marcie, po czym przytuliłam ją na powitanie. Tak samo postąpiłam z Nicky.
-Siema. Wchodźcie. O ile mnie pamięć nie myli miałyście być o szesnastej, prawda? - zapytałam. - Nie jestem jeszcze gotowa...
- Strasznie się nam nudziło więc wpadłyśmy wcześniej. - powiedziała Nicky. - Po za tym jak byśmy przyszły o czwartej to i tak nie byłabyś gotowa, Ty się nigdy nie wyrabiasz.
- No też prawda. - powiedziałam, śmiejąc się. - Rozgośćcie się, a ja idę na górę się przebrać. Dziewczyny usiadły na kanapie i włączyły telewizor, a ja poszłam wybrać jakieś ubrania. Zdecydowałam się na czerwone rurki, białą bokserkę i na to czarną rozsuwaną bluzę. Gdy zeszłam na dół już przebrana, uczesana i umalowana oznajmiłam przyjaciółkom że możemy iść. Nie miałyśmy do kina daleko, więc zrezygnowałyśmy z jechania samochodem i poszłyśmy na nogach.
- To teraz pochwal nam się swoją nową pracą. - powiedziała do mnie Nicky. - Przyjęli Cię w tej pizzerii?
- Tak, chociaż nie na takie stanowisko jak bym chciała...
- To nie pracujesz przy barze? - zdziwiła się Marcie.
- Nie, rozworzę pizzę.
- Przynajmniej dobrze poznasz Londyn. I przy okazji może poznasz jakichś fajnych chłopaków... - zaśmiała się.
- Taaak... - uśmiechnęłam się na samą myśl o uroczym blondynku.
- A może my o czymś nie wiemy? - odezwała się Nicky, po czym zwróciła się do Marcie szturchając ją - No zobacz tylko na jej minę! Coś się szykuje?
- Nie, nic się nie szykuje. A co się niby ma szykować? - zapytałam
- Uuu.. Złościsz się. Czyli jednak... - przerwała widząc że patrzę się na nią wzrokiem mordercy. - No dobra, daję Ci spokój... Ale następnym razem wyduszę z Ciebie wszystko.
- Hahaha, zobaczymy. Po dwóch minutach doszłyśmy do kina. Zdecydowałyśmy się na "Kota w butach". Trzeba się czasami rozluźnić, nie? Całkiem przyjemny filmik. Po seansie postanowiłyśmy iść jeszcze do wesołego miasteczka. Zaciągnęłam dziewczyny na rollercostera, i na gokarty, później zdecydowałyśmy się na diabelskie koło. Gdy znudziły nam się już te wszystkie atrakcje, kupiłyśmy sobie watę cukrową i usiadłyśmy na ławce. Nagle Nicky wykrzyczała :
- O mało bym nie zapomniała.!
- O czym?? - zapytałyśmy z Marcie w tym samym czasie.
- Znalazłam nowy świetny zespół! - powiedziała piskliwym głosikiem.
- A ta znowu swoje... - skomentowałam poirytowana. - Niech zgadnę, znowu jakiś boysbendzik?
- Tak! Nazywają się One Direction. I są boscy! - odparła niewzruszona moim zachowaniem.
- Słyszałam ich piosenkę w radio. - odezwała się Marcie. - Faktycznie, nieźli są.
- I podobno mieszkają w Londynie!! - powiedziała z podekscytowaniem Nicky. Jak to usłyszałam, zamarłam. W Londynie? Czy to faktycznie możliwe żeby wczoraj otworzył mi jeden z nich?
- Halo! Ziemia do Lex! - z zamyślenia wyrwał mnie głos Niki. - Coś Ty się tak zamyśliła? Słyszałaś kiedyś o nich?
- Tak... Widziałam coś na internecie na ich temat.- Spojrzałam na zegarek. dochodziła już dziesiąta, a jutro trzeba iść na uczelnię. - Dziewczyny trzeba się już zbierać. Jutro zajęcia a ja chcę się wyspać. Pożegnałam się z przyjaciółkami i każda poszła w swoją stronę. Weszłam do domu, poszłam wyłączyć telewizor, bo okazało się że przez cały czas był włączony. Przebrałam się w piżamę, zrobiłam gorące kakałko i poczytałam jeszcze przez chwilę książkę.
Rano obudziły mnie promienie słoneczne. Zdziwiłam się że mój budzik jeszcze nie dzwoni, więc przewróciłam się na drugi bok, by sprawdzić która godzina. Była dziesiąta. No tak, tak się wczoraj zaczytałam że zapomniałam nastawić budzik. Mówi się trudno. Poszłam do łazienki i wzięłam długą kąpiel. Później wybrałam się na zakupy. Gdy stałam przy kasie, zauwarzyłam pięciu chłopaków, na oko w moim wieku, biegających po całym sklepie jak małe dzieci. Jeden nawet siedział w wózku. Przyjrzałam się mu. Miał kręcone włosy, nie widziałam zbyt dobrze koloru oczu ale wydawało się że są zielone. Zorientowałam się że to chyba jest jeden z członków One Direction... Chyba Harry... Zaczęłam wzrokiem szukać blondyna, jednak z zamyślenia wyrwała mnie kasjerka :
- Kupuje pani coś? Jeśli nie, to proszę uprzejmie nie blokować kasy.
Nic nie odpowiedziałam, tylko zaczęłam wypakowywać produkty na ladę. Gdy wychodziłam jeszcze raz spojrzałam w głąb sklepu, jednak ich już nie udało mi się zobaczyć. Wróciłam do domu i zaczęłam przygotowywać obiad. Zrobiłam spaghetti. Po zjedzeniu posprzątałam cały dom, po czym padłam na kanapę i włączyłam telewizor przy którym zasnęłam.
Proszę, jest drugi! Mam nadzieję że ktoś przeczyta te moje wypociny... Komentujcie!! xx
wtorek, 17 stycznia 2012
Rozdział 1.
Obudził mnie dźwięk budzika. Spojrzałam
na zegarek, było piętnaście po siódmej. Usiadłam na łóżku i się przeciągnęłam.
Co prawda, jest sobota i nie ma dzisiaj żadnych zajęć, ale mam dzisiaj ambitny
plan by znaleźć pracę. Nie potrzebowałam jej, ponieważ rodzice kupili nieduży
domek w Londynie na czas moich studiów i mnie utrzymywali. Jednak ja i tak
chciałam zapełnić swój wolny czas dodatkową pracą w weekendy. Zaraz po
śniadaniu poszłam do oddalonej 500 metrów od mojego miejsca zamieszkania pizzerii.
Już od kilku dni wisiała w oknie kartka, że potrzebują nowych pracowników.
Weszłam do środka i poczułam przyjemny zapach pizzy. Podeszłam do stojącej przy
ladzie czarnowłosej dziewczyny. Na plakietce przypiętej do jej firmowego fartuszka
widniało imię Lucy.
- Dzień dobry. Ja przyszłam w sprawie pracy. – powiedziałam. – Czy mogę rozmawiać z kierownikiem?
- Oczywiście. Zaraz go zawołam. – odparła z uśmiechem dziewczyna. Usiadłam przy ladzie. Po dwóch minutach przyszła Lucy prowadząc za sobą wysokiego mężczyznę.
- Witam. Jestem Joseph White, kierownik pizzerii. W czym mogę pani pomóc?- zapytał wyciągając do mnie dłoń. Uścisnęłam ją i odpowiedziałam :
- Nazywam się Lexie Gray. Przyszłam w sprawie pracy, widziałam że są jakieś wolne stanowiska. Interesuje mnie praca w weekendy.
- Owszem zostało ostatnie wolne miejsce. Mam tylko jedno pytanie. Masz prawo jazdy?
-Tak mam. - odpowiedziałam trochę zdziwiona tym pytaniem
- W takim razie będziesz rozwozić pizzę. Zaczynasz dzisiaj od 16, ale możesz przyjść pół godziny wcześniej, by oswoić się z nowym miejscem pracy.
- No to witam nową pracowniczkę. - powiedziała Lucy. - Słyszałam że będziesz rozwozić zamówienia. W naszej pizzerii jeszcze żadna dziewczyna nie miała takiego stanowiska. Możesz czuć się wyjątkowa. - uśmiechnęła się.
- Tak, sama się zdziwiłam, bo byłam przekonana że będę pracować przy barze, no ale jak to mówią jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. - zaśmiałam się. - A tak właściwie to nawet jeszcze się sobie nie przedstawiłyśmy. Jestem Lexie. - powiedziałam i podałam dziewczynie rękę.
- Ja jestem Lucy. Miło mi Cię poznać, ale teraz muszę już wracać do pracy. Gdy wróciła za ladę, ja wyszłam z lokalu i skierowałam się w stronę domu. Szczerze to nie wyobrażałam sobie jak będę rozwozić tą pizzę. Nie znam zbyt dobrze Londynu, mieszkam tu tylko od miesiąca... Najwyżej będę jeździła z nosem włożonym w mapę. Wróciłam do domu i usiadłam przed telewizorem. Nawet nie zauważyłam kiedy doszła 15. Wstałam, poszłam do łazienki by zrobić sobie jakiś delikatny makijaż. Później uczesałam moje kasztanowe włosy w kucyk i pojechałam do pracy. Przywitałam się z Lucy, która dalej stała przy ladzie, a ta zaprowadziła mnie na zaplecze, dała mi nowy fartuszek i firmową czapkę, którą od razu założyłam. Chwilę później przywitałam się z resztą pracowników, którzy mieli takie samo stanowisko jak ja. Byli to Josh i Sam. W końcu nadeszła 16. Dziewczyna stojąca przy ladzie zawołała mnie oraz Josha.
- Josh, masz zawieźć trzy pizze pod ten adres. - powiedziała i podała mu karteczkę, słodko się przy tym uśmiechając. Chyba wpadł jej w oko.
- A Ty...
- Lexie - powiedziałam.
- Tak, nieważne, Ty zawieziesz to - wskazała na torbę z zapakowanymi pięcioma pizzami. - Adres jest w środku. Podniosłam pakunek i poszłam do samochodu. Wyciągnęłam karteczkę z adresem. Przeraziłam się, bo nigdy nie widziałam takiej ulicy. Wyciągnęłam mapkę Londynu ze schowka i poszukałam. Nie zajęło mi to dużo czasu, na szczęście okazało się że jest niedaleko. Włączyłam radio i pojechałam. Spiker zapowiedział piosenkę jakiegoś nowego zespołu, One Direction. Nawet wpadała w ucho, ale wcześniej nie słyszałam o tym zespole. Gdy skręciłam w odpowiednią ulicę, okazało się że jest to jedno z bogatszych osiedli w mieście. Znalazłam odpowiedni dom, wyszłam i stanęłam jak wyryta. Tak wielkiej willi jeszcze nie widziałam. Zdziwiłam się że ktoś taki zamawia pizzę z pierwszego lepszego lokalu. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam. Usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka :
- Niall! Pizza przyjechała!!! - W odpowiedzi dostał okrzyki radości. Nagle drzwi się otworzyły i przede mną stanął blondyn o hipnotyzujących niebieskich oczach. Uśmiechnął się do mnie lekko, a ja wyjąkałam:
- Yyy... Należy się...Yyy... 30 funtów. - i podałam mu pięć kartoników z pizzą. Zapłacił i powiedział:
- Dzięki. Do zobaczenia.
- Smacznego - odpowiedziałam, po czym wróciłam do samochodu i pojechałam po kolejne zamówienia. Pracę skończyłam dopiero o 23. To był pracowity dzień, objechałam cały Londyn chyba z dziesięć razy... Po powrocie wzięłam szybki prysznic i położyłam się. Zanim zasnęłam w głowie cały czas miałam chłopaka o blond włosach, i tym przenikliwym spojrzeniu..
- Dzień dobry. Ja przyszłam w sprawie pracy. – powiedziałam. – Czy mogę rozmawiać z kierownikiem?
- Oczywiście. Zaraz go zawołam. – odparła z uśmiechem dziewczyna. Usiadłam przy ladzie. Po dwóch minutach przyszła Lucy prowadząc za sobą wysokiego mężczyznę.
- Witam. Jestem Joseph White, kierownik pizzerii. W czym mogę pani pomóc?- zapytał wyciągając do mnie dłoń. Uścisnęłam ją i odpowiedziałam :
- Nazywam się Lexie Gray. Przyszłam w sprawie pracy, widziałam że są jakieś wolne stanowiska. Interesuje mnie praca w weekendy.
- Owszem zostało ostatnie wolne miejsce. Mam tylko jedno pytanie. Masz prawo jazdy?
-Tak mam. - odpowiedziałam trochę zdziwiona tym pytaniem
- W takim razie będziesz rozwozić pizzę. Zaczynasz dzisiaj od 16, ale możesz przyjść pół godziny wcześniej, by oswoić się z nowym miejscem pracy.
- No to witam nową pracowniczkę. - powiedziała Lucy. - Słyszałam że będziesz rozwozić zamówienia. W naszej pizzerii jeszcze żadna dziewczyna nie miała takiego stanowiska. Możesz czuć się wyjątkowa. - uśmiechnęła się.
- Tak, sama się zdziwiłam, bo byłam przekonana że będę pracować przy barze, no ale jak to mówią jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. - zaśmiałam się. - A tak właściwie to nawet jeszcze się sobie nie przedstawiłyśmy. Jestem Lexie. - powiedziałam i podałam dziewczynie rękę.
- Ja jestem Lucy. Miło mi Cię poznać, ale teraz muszę już wracać do pracy. Gdy wróciła za ladę, ja wyszłam z lokalu i skierowałam się w stronę domu. Szczerze to nie wyobrażałam sobie jak będę rozwozić tą pizzę. Nie znam zbyt dobrze Londynu, mieszkam tu tylko od miesiąca... Najwyżej będę jeździła z nosem włożonym w mapę. Wróciłam do domu i usiadłam przed telewizorem. Nawet nie zauważyłam kiedy doszła 15. Wstałam, poszłam do łazienki by zrobić sobie jakiś delikatny makijaż. Później uczesałam moje kasztanowe włosy w kucyk i pojechałam do pracy. Przywitałam się z Lucy, która dalej stała przy ladzie, a ta zaprowadziła mnie na zaplecze, dała mi nowy fartuszek i firmową czapkę, którą od razu założyłam. Chwilę później przywitałam się z resztą pracowników, którzy mieli takie samo stanowisko jak ja. Byli to Josh i Sam. W końcu nadeszła 16. Dziewczyna stojąca przy ladzie zawołała mnie oraz Josha.
- Josh, masz zawieźć trzy pizze pod ten adres. - powiedziała i podała mu karteczkę, słodko się przy tym uśmiechając. Chyba wpadł jej w oko.
- A Ty...
- Lexie - powiedziałam.
- Tak, nieważne, Ty zawieziesz to - wskazała na torbę z zapakowanymi pięcioma pizzami. - Adres jest w środku. Podniosłam pakunek i poszłam do samochodu. Wyciągnęłam karteczkę z adresem. Przeraziłam się, bo nigdy nie widziałam takiej ulicy. Wyciągnęłam mapkę Londynu ze schowka i poszukałam. Nie zajęło mi to dużo czasu, na szczęście okazało się że jest niedaleko. Włączyłam radio i pojechałam. Spiker zapowiedział piosenkę jakiegoś nowego zespołu, One Direction. Nawet wpadała w ucho, ale wcześniej nie słyszałam o tym zespole. Gdy skręciłam w odpowiednią ulicę, okazało się że jest to jedno z bogatszych osiedli w mieście. Znalazłam odpowiedni dom, wyszłam i stanęłam jak wyryta. Tak wielkiej willi jeszcze nie widziałam. Zdziwiłam się że ktoś taki zamawia pizzę z pierwszego lepszego lokalu. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam. Usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka :
- Niall! Pizza przyjechała!!! - W odpowiedzi dostał okrzyki radości. Nagle drzwi się otworzyły i przede mną stanął blondyn o hipnotyzujących niebieskich oczach. Uśmiechnął się do mnie lekko, a ja wyjąkałam:
- Yyy... Należy się...Yyy... 30 funtów. - i podałam mu pięć kartoników z pizzą. Zapłacił i powiedział:
- Dzięki. Do zobaczenia.
- Smacznego - odpowiedziałam, po czym wróciłam do samochodu i pojechałam po kolejne zamówienia. Pracę skończyłam dopiero o 23. To był pracowity dzień, objechałam cały Londyn chyba z dziesięć razy... Po powrocie wzięłam szybki prysznic i położyłam się. Zanim zasnęłam w głowie cały czas miałam chłopaka o blond włosach, i tym przenikliwym spojrzeniu..
Uff.. Jest pierwszy. Troszeczkę krótki.. Obiecuję że kolejne będą dłuższe! Czekam na Wasze opinie .! xx
Wprowadzenie .
Witam Was. Zaczynam pisać swój własny blog z opowiadaniem i jak się pewnie już domyślacie, będzie on związany z One Direction. Proszę o wyrozumiałość, gdyż to moje pierwsze takie opowiadanie. Jeszcze dzisiaj wrzucę pierwszy rozdział . ^^ Dziękuję Sparkle.. Bez niej pewnie nie było by tego bloga.
Subskrybuj:
Posty (Atom)